Z forum internetowego portalu www.katolik.pl
user [Nergal]: Anulowanie chrztu? Jest jakiś sposób, żeby wypisać się z tego interesu?
user [Magdalena]: Interesami zajmują się ludzie. Sakramenty to coś więcej. Proszę, nie spłycaj tego, czego nie rozumiesz.
user [Lili]: Sakramenty ważnie udzielone są "nieodwoływalne", zatem bardzo mi przykro, ale żadna ilość świadków nie pozwoli Ci "anulować" chrztu. Możesz ewentualnie poprosić o dokonanie odpowiedniego wpisu w księgach parafialnych. Tylko po co tyle zachodu? Jeżeli nie wierzysz w Boga, to chyba i w chrzest także nie? Co zatem za różnica, czy masz jakiś nieistotny wpis w nieistotnej instytucji czy nie?
user [Verba Docent]:Proszę nie wymagać od chrześcijan odpowiedzi na pytanie jak "wypisać się z tego interesu".
user [Marcin]: Rozbawiło mnie to pytanie, choć szczerze powiedziawszy to współczuję ci. Nie będę pisał dlaczego, bo i tak nie przyjmiesz tego, ale od razu przejdę do odpowiedzi na twoje pytanie: Kościół nie jest interesem i nie można się do niego zapisać ani z niego wypisać.
user [Aga]: Dwoch świadków do czego? Do potwierdzenia, że nie chcesz być w Kościele? Do tego nie trzeba dokumentów. Człowiek jest ochrzczony raz na całe życie. Tego się nie da unieważnić.
user [Ally]: Człowieku, zastanów się, co piszesz! Chrzest to niezatarte świadectwo, pieczęć...
user [Tobiasz]: Moniko! Po co chcesz się wypisać z Kościoła! Przecież ty do Niego wrócisz i to niebawem. Wrócisz na kolanach!!! Będę się za Ciebie modlił i wierzę, że Jezus mnie wysłucha. Do zobaczenia w Kościele, Moniko.
user [MarekParf]: Nie można się wypisać. W momencie przyjęcia sakramentu Chrztu Świętego zostałaś włączona do Mistycznego Ciała Chrystusa i jest to nieodwołalne. Będziesz już chrześcijanką na wieki, nawet jeżeli nie będziesz się za taką uważała czy też oddalisz się od Boga. W chwili chrztu Bóg powiedział nad tobą te same słowa co nad Jezusem nad Jordanem: "Tyś jest moja córka umiłowana. W tobie mam upodobanie" (por. Mk 1, 11) i tego słowa On już nigdy nie cofnie i nigdy nie przestanie cię KOCHAĆ.
user [Dariusz Kowalczyk]: Spiesze Cie poinformowac, ze skoro raz zostalas ochrzczona, to - wedlug nauki Kosciola - bedziesz nia na wieki. Chrztu po prostu nie da sie wymazac. Tak zwany "charakter" (znamie) sakramentu chrztu jest niewymazywalne. Ale taka jest nauka Kosciola. Skoro zas Ty ja odrzucasz, to nie powinno robic to na Tobie zbyt wielkiego wrazenia. Co innego oficjalne wystapienie ze wspolnoty Kosciola. To oczywiscie da sie zrobic. Musisz po prostu isc do swojego proboszcza i powiedziec mu, ze chcesz oficjalnie wyrzec sie Kosciola. Z taka prosba zwrocil sie ponoc swego czasu do swego proboszcza niejaki Edward Gierek... No to powodzenia. Zycze tylko, abys nie stawala sie ateistka agresywna, ale spokojna, pogodzona z wlasna niewiara, i pozwalajaca wierzyc innym ludziom.
user [Ala]: Nie rób czegoś, czego za kilka-, kilkanaście lat będziesz żałować. Po co? Ja w wieku 16 lat postanowiłam uznac się ateistką, wprawdzie bez "wypisania "się z Kościoła , ale po prostu od niego odeszłam i nie sądziłam że kiedykolwiek powrócę. W pewnym momencie mego życia, ni stąd ni zowąd Pan Bóg mnie znalazł, po długiej przerwie, ponad 10 latach, kiedy wyrzekłam się prywatnie Pana Boga i uznałam,że jest wytworem ludzkiego umysłu, nie potrafiłam powiedzieć nic więcej jak tylko "Panie, Ty jesteś" i zapłakać nad krzywdami, jakie wyrządziłam bliźnim i Jemu oraz nad zmarnowanym czasem. To co zamierzasz zrobić, wygląda na uleganie emocjom, zapewne pod wpływem konkretnych wydarzeń, przeciwko którym się buntujesz, na które się nie zgadzasz, ale konsekwencje są bardzo poważne. To tak, jakbyś chciała na zawsze porzucić własną rodzinę i nie mieć z nia nic wspólnego. Pytam: po co? Przemyśl, znajdź przyczyny, wyrzuć z siebie to, co Cię boli, ale nie rób sobie krzywdy. Bo ta krzywda dotknie przede wszystkim Ciebie. Zrobiłabyś coś takiego Rodzicom? Zrobiłabyś coś takiego ukochanej osobie? Żeby stać się człowiekiem, trzeba szukac, a nie buntowniczo odrzucać wszystko. Ta scieżka donikąd nie prowadzi, poznałam ją. Postawiłabym na niej zakaz wjazdu i znak - uwaga przepaśc. Czy jako kierowca uparcie byś jechała przed siebie?
user [justyna]: Jesli naprawde nie widzisz zadnego sensu w byciu czlonkiem Kosciola to po prostu Go zignoruj. Wiesz, u nas - w Kosciele, wieksza wage przyklada sie do czynow niz deklaracji (choc i te nie sa bez znaczenia). Dlatego wiecej znaczy to, ze nie włączasz sie w zycie Kosciola niz jakakolwiek deklaracja. Mozesz sie wyrzec tego przez pewne postawy np. wstąpienie do "związku religijnego" (co ja nazywam sekta i do czego nie zachecam). Z tego co wiem takie formalne "wypisanie" sie chyba nigdzie i do niczego nie jest wymagane. Mysle, ze zawsze wiecej znaczy Twoja deklaracja i zdecydowane odciecie niz jakis "formalny" - no nie wiem - papier czy cos.
user [Jurek]: Droga Malgosiu, Piszesz "Chcę się wypisać z formalnego należenia do Kościoła Katolickiego. Czy wystarczy pójśc do biura parafialnego i po prostu poprosić o wykreślenie, bez zbędnych pytań?" Sam fakt, ze sie buntujesz jest pocieszajacy, swiadczy, ze Bog dziala w Twoim zyciu. Bog nie moze pomoc tylko ludziom obojetnym. Kosciol Katolicki jest Jedynym, Swietym, Powszechnym, Uniwersalnym, Kosciolem, ktory zalozyl P. Jezus, Syn Boga i liczy sobie ponad miliard nasladowcow, inne sa odlamami i zalozycielem nie jest Bog ale ludzie tak jak my grzeszni. (...) O podobnym przypadku bo blisko 2 tys lat temu opowiedzial P. Jezus w przypowiesci, (a wierze, ze P. Jezus slow na wiatr nie rzucal) o Synu Marnotrawnym (...) Parafrazuje: Mlodszy syn powiedzial swemu ojcu, Ty dla mnie juz nie zyjesz, daj mi wiec moja czesc swego majatku i wyruszyl w droge w nieznane. Jednak, gdy przetrwonil wszystko i zycie mu nie wyszlo, czego Tobie nie zycze, i bedac Zydem jadl z koryt swinskich, wlasnie zrozumial, ze najemcy u jego ojca maja lepiej i wtedy pomyslal o powrocie, ze wroci i wynajmnie sie jako jeden z parobkow. Ojciec wybiegl mu na przeciw i usciskal go. Bede sie modlil, abys i Ty zrozumiala, jak mozesz skrzywdzic siebie i Boga, swoja niedojrzla decyzja. Niezaleznie jako decyzje podejmiesz zapamietaj jedno, i tego nigdy niezapomnij, szczegolnie gdy Twoje zycie bedzie moze juz bez sensu, ze On na Ciebie wciaz czeka.
user [*]: Ksiadz chodzil po kolendzie i kiedy zapytal czy chodze na religie i poprosil o zeszyt powiedzialam ze nie mam bo Naleze do innego Kosciola.Powiedzialam gdzie (chodzi o braci protestantow) i ksiadz powiedzial caly roztrzesiony na mnie, ze w takim razie on to musi odnowotwac a do mojego ojca ze jest sie o Co modlic i wychodzac nie podal mi reki. Po pieciu latach ja wlasciwie sama nie wiedzialam CO on odnotwal w swoich kartotekach z ktorymi chodzil po kolendzie ale poszlam do biura parfialnego i tam ksiadz mi powedzial ze on tu ma napisane ze odeszlam z kosciola (ja nic nie podpisywalam - ja zlozylam ustna deklaracje po kolendzie). Wowczas zapytalam co zatem musze zrobic aby byc znowusz w Kosciele Katolickim i ksiadz powiedzla ze zlozyc ustne wyznanie wiary, isc do spowiedzi i podpisac to wyznanie wiary ktore zlozylam. Czy zatem jesli nie podpisalam aktu odejscia to czy "powrot" ma wogole jakies znaczenie.Moze w swietle wymagan - brak podpisu przy odejsciu spowodowal ze formalnego odejcia nie bylo.Czy zatem formalny powrot mial sens? Moze ja nigdy nie bylam formalnie po za Kosciolem?
user [Andrzej z Międzyrzecza]: Ciekaw jestem po co Ci te formalności, wypisy i papierki...? Po prostu odejdź, a potem wróć. Ja kiedyś odszedłem i wróciłem bez żadnych pytań i zaświadczeń.
user [Igrek]: Z Kościoła nie da sie wypisać. To nie Ty wybrałeś Jezusa lecz On Ciebie. Jeśli jesteś ochrzczony to już nigdy tego niezmażesz. Lepiej zmienić swoje życie niz uciekać przed Bogiem.
user [Bogna]: Z Kościoła można jednak się wypisać, tylko po co? Nie można natomiast usunąć sakramentu chrztu, czy bierzmowania. Bowiem podobnie jak święcenia prezbiteratu, czyli kapłaństwa - te trzy sakramenty wyciskają w sercu człowieka niezmywalne piętno (znamię). Dlatego nie są one też powtarzalne.
user [Patrycja]: Dlaczego chcesz się "wypisać" ? Nie rób tego, proszę... W Polsce nie słyszałam o praktyce "wypisywania się", po prostu ktoś przestaje chodzić do Kościoła i zaczyna żyć "po swojemu", nie licząc się z Przykazaniami. A potem nieuchronnie cierpi, nieraz bardzo cierpi, a z nim cierpnią także inni ludzie, bo konsekwencje tego zawsze przekraczają los jednego człowieka (...) Jest to dla mnie niewyobrażalnie straszne, bo jest to jakby zaparcie się Jezusa... "Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie." (...) Pismo Święte mówi "Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań" (Hbr 10:25)