Apostazja.info na Facebook'u

Opolska Gazeta Wyborcza opisuje sprawę mężczyzny, który z powodu nieskutecznej apostazji zaskarżył biskupa do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Skarga była zaadresowana niewłaściwie więc sąd ją odrzucił.

W czerwcu 2012 roku pan L.Ch. stawił się w kurii diecezjalnej w Opolu, gdzie podpisał oświadczenie o dokonaniu aktu apostazji. Jako że kuria nie nadała sprawie biegu L.Ch. zaskarżył kurię w WSA gdyż sprawa przynależności do Kościoła wydała mu się sprawą administracyjną, a więc leżącą w kompetencjach Sądu Administracyjnego.

Powód nie uwzględnił jednak, iż WSA zajmuje się tylko i wyłącznie "sprawowaniem kontroli nad działalnością organów administracji publicznej". Ponieważ kuria nie jest (jeszcze by co!) organem administracji publicznej sąd skargę odrzucił pisząc w orzeczeniu:

W świetle powyższego, brak jest podstaw do uznania, że biskup diecezji należy do kręgu organów administracji państwowej, a tylko wówczas jego bezczynność zarzucana w skardze podlegałaby kontroli sądowoadministracyjnej.

 

Jak z tego wynika zaskarżenie diecezji w WSA było zupełnie bez sensu. Powód mógł ewentualnie próbować zaskarżyć diecezję w zwykłym sądzie cywilnym. Należało by przy tym dokonać bardzo trudnej sztuki wykazania istnienia tzw. interesu prawnego w danej sprawie. Prawnicy niestety raczej przychylają się do tezy, że niewystarczającym jest wskazanie "Ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania" i Art 2 ust 2a mówiącego, iż "Korzystając z wolności sumienia i wyznania obywatele mogą w szczególności: (...) należeć lub nie należeć do kościołów i innych związków wyznaniowych".

W orzeczeniu WSA w Opolu można znaleźć powód wątpliwości prawników:

Działanie lub bezczynność biskupa diecezji w sprawach dotyczących wystąpienia z Kościoła wiąże się natomiast ze sferą władzy kościelnej, której jest organem, regulowaną przez prawo kanoniczne. W odniesieniu do aktu apostazji, będącej wewnętrzną procedurą Kościoła, nie wkracza on tym samym w sferę należącą do zakresu administracji publicznej.

 

Można się spodziewać, że i sąd cywilny zastosowałby tego typu rozumowanie gdyby ktoś spróbował występować z Kościoła poprzez sąd. Mimo wszystko szkoda, że nikt (chyba) jeszcze nie podjął próby złożenia takiego pozwu.

{jcomments off}