Na wortalu deon.pl opublikowany został artykuł Konrada Sawickiego pt. "Czy apostazja wyklucza z Kościoła?". Dzięki jego lekturze można się zapoznać z niezwykle zawiłym pojmowaniem przez Kościół katolicki kwestii wystąpienia z tej organizacji. Generalnie można to podsumować stwierdzeniem, że z punktu widzenia Kościoła można z niego wystąpić, ale nie do końca...
Z powyższych wywodów na pierwszy rzut oka może wynikać pewna sprzeczność. Człowiek chce oficjalnie opuścić wspólnotę wierzących, przechodzi procedurę formalnego aktu wystąpienia z Kościoła, po czym dowiaduje się, że tak naprawdę to do tego Kościoła nadal należy i zawsze należał będzie. Sprzeczność jest tu pozorna, a konfuzja wynika z tego, jak rozumiemy pojęcia sakramentu chrztu oraz Kościoła.Katolicy wierzą, że Kościół to mistyczne ciało Chrystusa, które obejmuje trzy rzeczywistości: świętych w niebie, oczyszczających się w czyśćcu oraz lud pielgrzymujący na ziemi. Chrzest powoduje włączenie człowieka w Chrystusa, co skutkuje ich osobowym związkiem, którego nie da się już zatrzeć. Apostazja dotyczy wyłącznie opuszczenia ziemskiej rzeczywistości Kościoła.Z punktu widzenia apostaty takie postawienie sprawy nie powinno być problemem. Wszak jako osoba niewierząca, nie uznaje wymiaru Kościoła innego niż ten ziemski. Nie ma się też co dziwić wypowiedziom księży i biskupów, którzy uważają, że formalne wystąpienie nie jest całkowitym zerwaniem więzi z Kościołem. Przecież z ich punktu widzenia jest to zrozumiałe. Zatem dla kogoś, kto nie wierzy i występuje z Kościoła, akt apostazji formalnej będzie całkowitym opuszczeniem szeregów katolickich wiernych. Natomiast dla wierzących ta sama osoba wyłączy się z życia wspólnoty, ale poprzez ważny chrzest pozostanie w mistycznej relacji z Chrystusem.To Kościół często namawia do stawiania sprawy jasno: czarne-czarne, białe-białe. To grzech, a tamto dobry uczynek. Stany pośrednie, jakiś tam relatywizm są niewskazane. A w kwestii apostazji? Relatywizm pełną gębą.
Zachęcam do lektury tego tekstu: deon.pl