W Gościu Niedzielnym (GN 33/2012) ukazał się artykuł "Byłem apostatą". Jest to przedstawiona w formie listu do redakcji historia człowieka, który wystąpił z Kościoła, a potem tego pożałował. Jest to dobry moment aby przypomnieć i podkreślić, że decyzja o wystąpieniu z Kościoła powinna być bardzo gruntownie przemyślana. Nie może być kaprysem dokonanym jedynie pod wpływem lektury forum internetowego czy wypowiedzi jakiegoś polityka.
Jest to poruszająca opowieść z ciekawym morałem i kilkoma anegdotycznymi perypetiami - ma więc wszelkie atrybuty historii mogącej wzruszyć co starsze parafianki. Nie wykluczam, że list jest prawdziwy, ale trudno jest mi jednak uwierzyć, że człowiek, korzystający z forum apostatycznego zaczyna nagle pisać pisma do Gościa Niedzielnego podkreślając przy tym, iż "nie pojednał się" jeszcze z Kościołem. Bardziej wygląda mi to na historię napisaną ku pokrzepieniu serc jakich wiele powstaje w końcu na potrzeby Kościoła katolickiego.
Oto jeden z fragmentów tego tekstu, który w zamyśle ma chwytać za serce:
Było w tym coś metafizycznego, że znaleźliśmy się w tym miejscu i siedzieliśmy chyba nawet na tych samych krzesłach. Proboszcz powiedział, że idzie po książkę i po chwili wrócił. Położył przede mną... kieszonkowe wydanie Nowego Testamentu. W pierwszej chwili chciałem wstać i wyjść, ale pomyślałem, że sam tam przyszedłem, a on zrobił dokładnie to, co obiecał. „To najbardziej niezwykła książka na świecie. Jest tak potężna, że ludzie od wieków są zabijani tylko za to, że ją czytają. Ty dostajesz ją za darmo. I już tylko dlatego powinieneś ją przeczytać. Być może dopiero teraz się dowiesz, co odrzuciłeś.
Cały artykuł na stronach Gościa Niedzielnego.
Osobom zainteresowanym tym gatunkiem literackim polecam też inne artykuły, których pełno jest w sieci np. "Nie jestem już satanistą", "Byłem buddystą", "Nasza córka była w Hare Kryszna" (zaznaczam jednakże, iż z pewnością wiele z nich jest autentycznych).
{jcomments off}