Tygodnik Powszechny odnosi się w sporym artykule do zagadnienia apostazji. Można tam znaleźć kilka znanych powszechnie informacji jak również jedną wręcz "rewolucyjną" (jak na rzeczywistość polskiego Kościoła). Podobno Episkopat przygotowuje instrukcję apostazji, która będzie obowiązywać w całym kraju. Czyżby wreszcie?
Kanclerz krakowskiej kurii ks. dr Piotr Mejer śledzi pilnie spory wokół odstępstwa. Zna dobrze strony oraz fora internetowe apostatów, z niektórymi spotyka się osobiście. Nie bez powodu: od marca ubiegłego roku do Krakowa spłynęło 40 wniosków z Niemiec i Austrii. Do tego 21 deklaracji motywowanych światopoglądowo. Jedynie cztery postępowania zakończyły się apostazją. Reszta albo utknęła, albo też zainteresowani postanowili się wycofać. Diecezja krakowska liczy 1,6 mln wiernych. Podobnie proporcje szacują w Warszawie i Szczecinie.
Nie mówi o zorganizowanej akcji ani groźbie sekt, a tych, którzy chcą odejść, nie straszy mękami piekielnymi, egzorcyzmów nie rozsyła. Zainteresowanie apostazją tłumaczy różnymi przyczynami. – Emocje, młodość, konflikt z księdzem, zranienia z konfesjonału – wylicza.
– Przyjęliśmy regulacje, które mają rozjaśnić wątpliwości. Przede wszystkim wniosek powinien być składany osobiście w parafii, a do tego w towarzystwie dwóch świadków, najlepiej rodziców lub chrzestnych – mówi Mejer. – Proboszcz dokonuje wpisu w akcie chrztu albo przesyła informację do parafii chrztu danej osoby. A w sprawie wniosków z Niemiec idziemy za zaleceniami Watykanu: proboszcz nie powinien odnotowywać wniosku w księdze chrztów, tylko zachować dokument w księgach i poczekać na możliwość spotkania.
Pełen tekst artykułu tutaj