[Olga W.] Apostazji nie dokonałam. I możecie mnie nazywać tchórzem, ale... nie mam ochoty się z tym babrać. Nie mam zamiaru, podobnie jak przedmówca, błagać o łaskawe wypisanie mnie. Nie mam zamiaru się tłumaczyć. Nie mam zamiaru słuchać o tym, że jest dla mnie nadzieja, że jak to tak bez Bozi. No i nie bardzo sobie wyobrażam, żeby moja katolicka rodzina przyłożyła do tego rękę, występując w rolach moich świadków. Nie chodzę do kościoła, nie przyjmuję księdza po kolędzie, nie wierzę. I nie będę bardziej nie chodzić, bardziej nie przyjmować i bardziej nie wierzyć, jak moja kartoteka zniknie. Niech sobie trzymają. Mają rację, nie cofnę chrztu... mogę co najwyżej nie fundować go własnym dzieciom. I taki mam zamiar.