Apostazja.info na Facebook'u

Otrzymujemy sporo e-maili od czytelników witryny apostazja.info. Oto jeden z nich napisany przez Darka.

Witam,

Jestem ateistą, ale w dalszym ciągu pozostaje nominalnie członkiem Krk. Rozważam oczywiście wystąpienie z Kościoła. Tymczasem czytam wszystkie dostępne teksty na temat ateizmu, agnostycyzmu i apostazji. Muszę przyznać, że gdy analizuję niektóre tzw. akty woli dotyczące apostazji, ogarnia mnie wściekłość. Absurdalnym wydaje mi się przede wszystkim używanie terminologii kościelnej. Jak by nie było laickich odpowiedników. Nade wszystko zaś uważam, że jest to jakaś forma ideologicznej kapitulacji. Równie niedorzeczne wydaje mi się wyliczanie (całej litanii) powodów, dlaczego to decyduję się wystąpić z organizacji Krk (niektórzy nawet składają jakby donos na siebie i przytaczają przepisy prawa kanonicznego, które pogwałcili, co stanowi niejako przesłankę do ekskomuniki. Odrobinę godności!!!)

Ktoś, kto decyduje się na taką formę rezygnacji z członkowstwa w Krk, kieruje się tak naprawdę wishful thinking (myśleniem życzeniowym) i tak naprawdę w głębi duszy wciąż jeszcze walczy z katolikiem w sobie. Jako człowiekowi przysługują mi pewne prawa i nie muszę się tłumaczyć nikomu z faktu, że z tych praw korzystam. A juz na pewno nie Kościołowi. Proponuję zatem ograniczyć się jedynie do stwierdzenia rezygnacji z członkostwa w organizacji rel. zarejestrowanej jako Krk, sformułowania ŻĄDANIA dotyczącego wykreślenia danych osobowych z dokumentów kościelnych i wszelkich statystyk dotyczących katolików w Polsce, Europie czy na świecie oraz przytoczenia przepisów ŚWIECKIEGO prawa umocowanego w Konstytucji RP z jednoczesnym wymienieniem sankcji, jakie mogą spaść na Kościół w razie ograniczenia moich praw człowieka i swobód obywatelskich.

Pozdrawiam,

Darek


===============
Email nr 2

Nie jestem w stanie wymienić w tym momencie odpowiednich przepisów. Wiem, że przetwarzanie danych osobowych wbrew woli zainteresowanego jest sprzeczne z prawem (ochrona danych osobowych), podobnie zresztą jak nierespektowanie prawa danego obywatela do samodzielnego decydowania o tym czy, do jakich i w jakim czasie (nie)przynależeć do organizacji (rel.). Jeśli tylko dowiem się, jakie przepisy wchodziłyby w grę, niezwłocznie podziele się swoją wiedzą z zainteresowanymi. Wydaje mi się, że przynajmniej w tej drugiej kwestii odpowiednie zapisy znajdują sie w Konstytucji. Można by
przeanalizować pod tym względem także obowiązujący konkordat.

Oczywiście nie zależy mi na narzucaniu innym ludziom, w jaki sposób powinni formułować akty woli dotyczące tzw. apostazji. Jest to nazbyt intymna sprawa, żeby ktoś inny decydował za mnie. Co nie oznacza jednak, że nie potrzebuję pomocy z zewnątrz. Stąd też idea zamieszczania w internecie formularzy dotyczących "apostazji". To, co napisałem w mailu, powinno być odczytywane jako li tylko sugestia. Nie chodzi mi przy tym o udzielenie odpowiedzi na pytanie, czy wystąpić z Krk. Zakładam, że ateiści sami potrafią wyciągnąć wnioski ze swego (deklarowanego) ateizmu. Chodzi mi raczej o to, w jaki sposób zachować twarz, występując z Krk.

Tymczasem oświadczenia niektórych ateistów bardziej przypominają spowiedz niż dochodzenie swych praw. Często mamy do czynienia z istną litanią usprawiedliwień dotyczących podjętej decyzji o wystąpieniu z Krk, jak gdyby autorzy takich tekstów powodowani byli straszliwymi wyrzutami sumienia (bo "apostazja" to przecież największy "grzech śmiertelny"). W konsekwencji nawet w momencie opuszczania Kościoła, spowiadają się z tego jego funkcjonariuszom. Paradoksalnie szukają usprawiedliwienia właśnie w tej instytucji, która do tej pory ich o takim usprawiedliwieniu zapewniała. Nie podoba mi się również i to, że ateiści uważają terminy kościelne za neutralne, podczas gdy są one naznaczone określoną ideologią, i nie jest nią bynajmniej ateizm czy naturalizm. Jeśli zatem negujemy katolicyzm, to dlaczego w dalszym ciągu używamy jego  terminologii? Odpowiedz: bo w dalszym ciągu poruszamy się w obrębie ideologii katolickiej.

A już za szczególnego rodzaju kuriosum uważam powoływania się w takich aktach "apostazji" na przepisy prawa kanonicznego. Polska jest nominalnie przynajmniej państwem neutralnym światopoglądowo, krajem laickim. Oznacza to ni mniej ni więcej, iż w hierarchii praw na samym szczycie znajduje się prawo stanowione przez naród, a nie prawo jakiejś organizacji religijnej. Korzystajmy więc z prawa państwowego i nie narażajmy na śmieszność postawę ateistyczną, odwołując się na każdym kroku do religii, czy konkretnie jedynie słusznego wyznania.

Na koniec pragnę jeszcze zwrócić uwagę na fakt, iż skrytykowana przeze mnie wylewność zakrawa w moich oczach na duchowy  ekshibicjonizm. Nie widzę powodu, dlaczego człowiek, z którym nie mam w ogóle do czynienia, osoba mi zupełnie obca, ma się stać nagle moim powiernikiem. Zachowajmy sprawy intymne dla siebie!


Z iście ateistycznymi pozdrowieniami,

Dariusz