Łukasz Warzecha, "komentator dziennika Fakt", uważa, że nawet po śmierci można demonstrować swój światopogląd. Po śmierci Wisławy Szymborskiej w lutym tego roku nie omieszkał wytknąć jej to, że poetka zażyczyła sobie świeckiego pogrzebu. Niektórzy po lekturze komentarza pana Warzechy mogli by dojść do wniosku, że aby zostać w pełni "narodowym skarbem" poetka powinna obłudnie poprosić dla siebie o pogrzeb w jedynie słusznym obrządku rzymskokatolickim. Pamiętajcie więc apostaci i Ci którzy chcecie wystąpić z Kościoła - po takim czynie stracicie swą szansę aby zostać "oberautorytetem" w Polsce!
No i wreszcie kwestia świeckiego pogrzebu. Szymborska miała, rzecz jasna, pełne prawo takiej właśnie ceremonii sobie zażyczyć. Ja natomiast mam pełne prawo uznać, że jest to rodzaj bardzo jednoznacznej demonstracji światopoglądowej zza grobu – zwłaszcza w kraju, gdzie katolicki pogrzeb mogły mieć nawet takie postaci lewicy jak ś.p. Jerzy Szmajdziński.
Podkreślam raz jeszcze: nie piszę tego, żeby Szymborską potępiać. To były jej wybory i miała do nich pełne prawo. Piszę to dlatego, żeby pokazać, że były to wybory definiujące ją bardzo jednoznacznie w sensie politycznym i światopoglądowym, a to z kolei sprawia, że wszelkie próby ustanowienia jej jako jednego z oberautorytetów są fałszywe. Można było się z Szymborską nie zgadzać, a jej poezji wolno nie cenić. Nie dla wszystkich musiała być narodowym skarbem. Miała prawo do swoich opinii, a my mamy prawo do swojej opinii o niej, mimo popiskiwań różnych Pimków.
Źródło: blog
{jcomments off}