Wymienię kroki jakie podjąłem, zanim nastąpił szczęśliwy moment odnotowania aktu mojej apostazji w Księdze Chrztu:
1.
W 2005 roku wysłałem odpowiednie pismo do Kanclerza Kurii Archidiecezji Łódzkiej za potwierdzeniem odbioru o treści:
"Uprzejmie proszę o przeprowadzenie czynności zmierzających do wyłączenia mnie ze wspólnoty Kościoła Rzymsko-Katolickiego, a tym samym wykreślenia mnie z rejestrów kościelnych. Od momentu rozpoczęcia samodzielnego, dorosłego życia nie utrzymuję żadnych relacji z Kościołem, nie wyznaję wiary katolickiej, oraz nie uznaję dogmatów i praw ustanawianych przez Kościół. Nie zamierzam też zmieniać swoich poglądów." Dołączyłem także dane dwóch świadków, oraz oryginał świadectwa chrztu.
Pismo to pozostało bez echa, po kilku miesiącach otrzymałem jedynie potwierdzenie od Kurii że "potwierdza otrzymanie ode mnie pisma z dnia (...)"
2.
W 2006 roku wysłałem drugie pismo do Kurii z prośbą o nadanie biegu sprawie. Pozostało bez odpowiedzi.
3.
W 2007 roku złożyłem osobiście w Parafii Świętego Józefa w Łodzi pismo o podobnej treści jak to pierwsze wysłane do Kurii. Po kilku minutach oczekiwania w kancelarii, podczas których księża naradzali się szeptem na zapleczu, wyszedł młody sympatyczny ksiądz, który z profesjonalizmem dobrego urzędnika dokonał przy mnie odpowiedniego wpisu w Księdze Chrztu i zatrzymał moje pismo. Zapomniałem niestety poprosić o potwierdzenie na kopii, więc zadzwoniłem później. Niestety sympatycznego księdza już nie było, a przy kolejnych telefonach odbierał Proboszcz, który po wyjaśnieniu przeze mnie w jakiej sprawie dzwonię, zmieniał ton na wrogi albo wręcz przerywał połączenie. Myślę że po kilkudziesięciu latach pracy dla Kościoła zmierzenie się z faktem czyjejś apostazji jest dla takiego człowieka czymś abstrakcyjnym, dlatego nie drążyłem dalej tematu. Wysłałem jedynie kopie złożonego pisma do Kurii, z której nie otrzymałem jak zwykle potwierdzenia.
Życzę powodzenia przyszłym apostatom.
Wahającym się chciałbym zwrócić uwagę na fakt, iż w kraju takim jak Polska szczególnie ważne jest opowiedzenie się kim się jest i jakie wyznaje się poglądy. Żyjemy bowiem w państwie gdzie Kościół Katolicki kształtuje każdą dziedzinę życia, a poprzez to ma wpływ na każdego obywatela: Katolika, członka każdego innego związku wyznaniowego, ateistę, itd. Jednocześnie Kościół ten jest finansowany między innymi z budżetu Państwa w imieniu wszystkich zarejestrowanych (ochrzczonych) Katolików, których według statystyki Kościoła jest 95%. W rzeczywistości duża ich część nie wyznaje wiary. Zawyżając tę statystykę przyczyniamy się więc do finansowania instytucji z którą nie mamy nic wspólnego, lub do której jesteśmy wręcz wrogo nastawieni. Życzę więc wytrwałości, każdy z nas jako obywatel Polski ma prawo mieć wpływ na losy swojego Państwa.
Marduko