Z forum internetowego strony www.psr.racjonalista.pl
user [Patuszkin]: O wiele bardziej skomplikowna jest sprawa ślubu. Większość kobiet w Polcse pragnie mieć ślub kościelny...... Możliwa jest ceremonia ateusza z wierzącą, tylko, że wtedy ten ktoś czuje sie jakby do ślubu szedł sam. Lepiej już szukać wśród ateistek, co bardzo ogranicza pole manewru. Niestety, takie są realia. Cóż począć kochani? Może powinniśmy obmyślić jakiś ateistczyny odpowiednik kościelnej ceremonii? Bo ślub cywilny jest formalnością o charakterze państwowym, niezbyt romatyczną. Trzeba wziąć sprawę poważnie i zorganizować, wypromować barwną ceremonię ateistyczną. Zawsze to jedna imperaza więcej, a okazja ma znaczenie pierwszorzędne. Moja wybranka, której imienia nie zdradzę, chce mieć zabawę! A jak kobieta chce, to nawet diabeł nie pomoże.
user [Volrath]: w końcu śluby są u nas pewną tradycją, która jest jednocześnie związana z religią, ale raczej częściej bardziej z przymusu i konieczności [brak innych możliwości], niż od strony emocjonalnej. Dobrze by było, gdyby tradycja mogła być kontynuowana, ale bez religii. To na pewno przekonało by sporo osób (np. wielu ukrywa się z ateizmem i nie zamierza odejść od Kościoła, a także uczestniczy w bierzmowaniach i innych takich rzeczach tylko po to, by móc mieć ślub kościelny - moja dziewczyna także by chciała mieć taki tradycyjny ślub, marzy o tym i czasem o tych marzeniach opowiada [a ja jeszcze formalnie się z Kościoła nie wypisałem i nie wiem czy i ewentualni kiedy to zrobię, nie chcę jej marzeń o pięknym ślubie z góry burzyć tym, że możemy nie dostać na taki pozwolenia - są one dla mnie ważniejsze niż sformalizowanie mojej niewiary i wypisanie się z listy Katolików...).
Ze strony www.opiekun.kalisz.pl
[Ks. Jacek Bąk]: Można również całkowicie porzucić wcześniej wyznawaną wiarę. Jest to tzw. apostazja (w języku greckim apostasia znaczy odstępstwo, odszczepienie), która stanowi następne wykroczenie przeciw wierze. Stanowi ona herezję w najwyższym stopniu, gdyż odrzuca się w niej całe objawienie Boże. Toteż apostazja jest szczególnie wielkim grzechem, do którego odnoszą się w sposób wyraźny słowa Chrystusa: Kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie (Mt 10,33). Ten, kto należycie poznał i przyjął prawdę objawioną, a następnie będąc już wybranym dzieckiem Boga świadomie ją odrzuca, okazuje wielkie lekceważenie, nawet wzgardę Bogu. Stąd autor Listu do Hebrajczyków napomina: Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego (Hbr 3,12).
Z forum internetowego strony www.apostazja.info
user [Dwa Litry Wody]: Trudno mi zrozumieć osoby, które, będąc ateistami decydują się na dokonanie formalnego aktu apostazji. Po cóż osobie niewierzącej kościelny dokument, który ten fakt niewiary potwierdza? Przecież i bez takiego formalnego aktu można żyć w całkowitej zgodzie z własnymi przekonaniami – nie trzeba ich przy tym wcale ukrywać. Dlaczego więc zawracać sobie i innym głowę?
Z forum internetowego strony www.nie.com.pl
user [null]: Doprawdy ale naprawdę nigdy nie słyszałem *płaczu * po wypisujących się , chociaż jeżeli mówimy już o "dźwiękach " to w zasadzie czasem można usłyszeć coś co można utożsamić z dźwiękiem spływania ciepłego moczu po delikwencie ,ale może to tylko wrażenie .
I nie ma tu nic ,ale to doprawdy nic z miłością bliżniego typowego katola bo nie jest w normą w katolicyzmie aby biadować nad kimś kto mając *wolną wolę * podejmuje zgodnie z nią decyzję .
user [null]: A może ktoś poda 1 (słownie ;jeden) argument na to że *wypisanie * się z KK ,kogoś kto nigdy nie był wierzący ,kto nie ma i nie miał nigdy kompletnie żadnych kontaktów ,wiedzy ,predyspozycji do życia "duchowego " osłabia a nie wzmacnia wspólnoty wiernych .
Nigdy nie słyszałem *płaczu* w KK po Ananiaszu,Judaszu czy innych słabych i nędznych .
O ile pamiętam to tylko bolszewikom zależało na *LICZBACH * członków potrzebnych do sprawozdawczości i propagandy. Ale skąd u was taka bolszewicka logika i mentalność ......nie wiem
user [Czesława B.]: Ja wypisałam się z kościoła ok. 2,5 roku temu. Myślę, że było to bardzo potrzebne. Naprawiłam tym błąd moich rodziców, którzy bez mojej zgody przypisali mnie organizacji religijnej, która nie spełnia moich wymagań. Nie wyobrażam sobie po urodzeniu dziecka, ochrzcić je w jakiejkolwiek religii. To byłoby nieuczciwe wobec niego. Na szczęście moi rodzice zdają sobie sprawę ze swojego błędu. Zresztą moja mama niedawno też naprawiła błąd swoich rodziców, również wypisując się z kościoła katolickiego.
Ale najbardziej w moim wypisywaniu się rozśmieszyło mnie to, że ksiądz nawet nie próbował nawrócić swojej "zagubionej owieczki", za którą chyba powinien mnie uznać, skoro opuszczałam właściwą według niego organizację, prawda? A on tylko uśmiechnął się i powiedział: ok. Przyszło mi nawet do głowy, że on sam nie wierzy w ten cały kościół.
Z grupy dyskusyjnej pl.soc. religia
user [Bernard]: Zostałeś zapisany w księdze parafialnej przy chrzcie - tego się nie usuwa, tylko odnotowuje, że wystąpiłeś. Tak samo, jak nie usuniesz swoich danych ze szpitala czy szkoły.
user [LM]: o unieważnieniu chrztu: Można oddać komuś przedmiot, można unieważnić jakąś umowę, ale nie można cofnąć wydarzeń, które zaistniały. Owszem - możesz oddać towar, tak jak (abstrahuję od względów technicznych) mógłbyś oddać wodę święconą, którą zostałeś pokropiony. Można by uznać, że chrzest jest nieważny (ba - teoretycznie zdaje się taka możliwość istnieje), ale nie można unieważnić faktu, że chrzest się odbył, skoro się odbył.Rozumiem zatem, że Twoje pytanie dotyczy raczej tego, dlaczego można np. unieważnić małżeństwo, a nie można unieważnić chrztu. Pytanie kluczowe - co to znaczy unieważnić: to nie znaczy przyjąć punkt widzenia, że wydarzenia jako-takiego nie było. Jeśli wziąłeś ślub, który następnie unieważniono, to nie oznacza to, że nigdy nie brałeś ślubu - brałeś go, tylko że w sposób, który okazał się nieważny z punktu widzenia jakichś obowiązujących praw. Zatem w świetle tych praw jesteś zwolniony ze wszelkich zobowiązań, jakie to wydarzenie na ciebie nałożyło. Z tego punktu widzenia możesz takoż unieważnić chrzest, jako zapis nakładający na Ciebie przynależność do KK poprzez (zgodną z procedurą) deklarację, że tej przynależności już nie chcesz. Ot i wszystko.
Z tego co mi wiadomo, można by teoretycznie unieważnić chrzest o ile zaszły by jakieś analogiczne przesłanki jak w przypadku ślubu, głównie są to przesłanki formalne - ale zapewne bardzo rzadko takowe zachodzą a badanie tej sprawy po iluś tam latach mogłoby być trudne. Jeśli nie jesteś osobą wierzącą, to czy ślub kościelny, czy chrzest, od strony światopoglądowej nie mają dla Ciebie jak rozumiem znaczenia. Od strony praktycznej ślub kościelny (np. po rozwodzie świeckim) możesz śmiało zignorować i wziąć kolejny świecki ślub, podobnie - możesz zignorować chrzest i żyć tak, jakbyś go nigdy nie przyjął. Ponieważ jednak chrzest wiąże się z wpisem do KK, to sam wpis należy unieważnić poprzez dokonanie stosownych formalności. I to wszystko.
Rozumiem, że jeszcze innym problemem dla Ciebie jest to, że dane w księgach nie są wymazywane, a tylko uaktualniane. Cóż - to jest kwestia prawa, a mamy podobno demokrację - zagłosuj tak, aby kolejni ustawodawcy zmienili prawo w tym zakresie i będzie po temacie ;-) Swoją drogą mnie to by mało obchodziło, że gdzieś figuruje nic nie znaczący zapis sprzed kilkudziesięciu lat dotyczący mojej osoby.
user [Czarna]: Przeczytałam kilka artykułów na ten temat znajdujących się w necie, ale nigdzie nie znalazłam odpowiedzi na następujące:
1.Czy apostazja pociąga za sobą nałożenie tzw. ekskominiki?
2.Czy rodzice chrzestni są informowani, o tym, że już nimi nie są?
3.Czy biskup/ proboszcz etc. może mi odmówić wykreślenia moich danych z ksiąg parafialnych?
4.Czy koniecznym jest posiadanie dwóch świadków? Co zrobić, jeśli się ich ni ma (czy mogą wtedy odmówić wykreślenia?)
user [Bernard]:
(1) Tak. Przez siebie samego.
(2) Nie, bo nie ma jak tego zrobić.
(3) Nie może wykreślić danych. Może tylko odnotować, że wystąpiłaś z Kościoła (i musi mieć to zapisane).
(4) Dorosnąć?
[user]: Nawet malzenstwo w cyliwizowanych krajach mozna uniewaznic (rozwiazac), ale "chrztu" w krk juz nie... bo to "niemozliwe".
user [Bernard]: To dwa różne pojęcia. Unieważnienie nie jest "rozwiązaniem", a stwierdzeniem, że małżeństwa nie było. Stwierdzenie nieważności funkcjonuje zarówno w prawie świeckim, jak i kościelnym. Rozwód - to rozwiązanie małżeństwa. Podobnie apostazja - to odwrócenie się od chrztu. W KK chrzest też może podlegać stwierdzeniu nieważności na drodze sądowej. Może to właśnie taką drogę powinni wybierać faceci, którzy mają problemy z potencją i chrztem.
Zamiast apostazji - rozwodu z Kościołem można byłoby zakładać sprawy o stwierdzenie nieważności chrztu. Jest to możliwe w świetle KPK, chociaż sam proces byłby dość kuriozalny.
user [Wazka]: Witam, czy ktos z Was wie moze jakie kary za apostazje grozily w XVIII wiecznej Polsce? Na grupie historycznej znalazlem jedynie informacje, ze Konstytucja 3 maja przewidywala takie kary, jak prawo kanoniczne.
user [leszek]: Za apostazję, czyli odejście od Kościoła Katolickiego groziła kara śmierci, to było prawo świeckie, a nie kanoniczne. Wprowadził to któryś z Sejmów gdzieś około 1660-1670, zaś Konstytucja 3 Maja to utrzymała. Nie słyszałem jednak, żeby kogoś skazano z tego tytułu.