user [humanus]: No cóż, w moim wypadku złożenie aktu apostazji, wystąpienie z kk było podyktowane presją ze strony rodziny: żebym się nawrócił , żebym poszedł do spowiedzi, do komunii, żebym prosił boga o wybaczenie itp. Do czasu to wytrzymywałem, wytrzymywałem nazywanie mnie bezbożnikiem przez moją matkę , wytrzymywałem denerwowanie mnie nagabywaniem przez siostrę mojej matki (zakonnicę), żebym poszedł się wyspowiadać przed operacją. Do czasu wytrzymywałem ten brak bezwarunkowej akceptacji mnie takim jaki jestem. Jednak w końcu miałem tego dosyć, w zw. z czym moja apostazja była manifestacją , była pokazaniem środkowego palca rodzinie, udowodnieniem że nie macie na mnie wpływu, po prostu fuck off!
I poskutkowało, matka na wieść "o tym" stonowała i zaczęła mówić że ona nic nie może że to są moje decyzje, moje wybory a ciotka? Cóż, wiedziałem że prędzej czy później wysunie "ten argument" a wtedy ja będę triumfował, i tak też się stało... Podczas jednej z naszych burzliwych rozmów powiedziała: "no wiesz bez względu na to co myślisz, jesteś ochrzczony..." odpowiedziałem, że może i jestem ochrzczony ale do kk już nie należę, z niedowierzaniem zapytała czy złożyłem oświadczenie, odpowiedziałem że tak i od tamtego czasu spokój.