user [plumbum] o problemie znalezienia świadków apostazji: Może ktoś odbierze to jako żart, ale w moim odczuciu sytuacja była poważna. No bo przecież oczekuje się ode mnie, iż nakłonię osoby, aby stanęły niejako za moimi plecami w moim buncie przeciwko jednej z najsilniejszych organizacji w tym kraju, aby pomogły mi w mojej walce z wiatrakami, narażały na szwank swoją reputację w imię przyjażni ze mną. Spotkałem się z problemamy ze strony najbliższych, znajomych. Ludzie bali się iż zostaną napiętnowani razem ze mną przez KK! Nie ukrywam - wykorzystałem okazję aby zamanifestować swoje poglądy, wielu z nich po raz pierwszy dowiedziało się, co mi w duszy gra, stąd może ta ich spontaniczna reakcja. Ale prosze mi wierzyć; chętnie oszczędziłbym sobie zbędnego rozgłosu, napiętnowania, dziwnych spojrzeń! Jedyna pociecha, że większosć z nich po raz pierwszy usłyszała o tym, iż można Kościołowi powiedzieć adios!