Apostazja.info na Facebook'u

Czy powinniśmy się stosować do "średniowiecznych" procedur wymyślonych przez Kościół, z którego chcemy wystąpić? Czy Państwo może przymusić Kościół do wprowadzenia mniej restrykcyjnych procedur? A może Państwo powinno wprowadzić swoje regulacje bez oglądania się na to co myśli Kościół? Polecam trzy świetne artykuły o problematyce występowania z Kościoła, ujmujące problem apostazji z różnych stron.

Joanna Podgórska pisze w Polityce:

W momencie, gdy obywatel chce wystąpić z Kościoła, a Kościół mu to utrudnia, państwo powinno wziąć stronę obywatela. Niestety, nie w Polsce. Główny Inspektor Danych Osobowych, do którego skargi kierują apostaci, nie mogący doczekać się potwierdzenia, że w księgach parafialnych została dokonana właściwa adnotacja, umywa ręce. Podobnie Rzecznik Praw Obywatelskich. Argument jest zawsze ten sam: to wewnętrzna sprawa Kościoła. Religijny status obywatela, który nie chce mieć nic wspólnego z instytucją Kościoła, a nawet jest z nią w sporze, jest wewnętrzną sprawą tej instytucji. Błędne koło. Prędzej czy później ta sprawa trafi do Strasburga.

Dariusz Kot w liście do Wyborczej:

Zgodzę się, że w wolnym kraju nie powinno się ingerować w wierzenia Kościoła ani niczyje inne - od zewnątrz. Niech ludzie wierzą, w co chcą. Co jednak w sytuacji, gdy u podstaw dogmatu "wewnętrznego" np. o "nieutracalności łaski chrztu" leży przekonanie o prawie Kościoła do określania i narzucania pewnych procedur zachowania tym, którzy z Kościołem nie chcą mieć nic wspólnego? Czy Państwo nie powinno zaingerować "do wewnątrz" Kościoła - jeśli wcześniej Kościół uchwalił doktrynę i wynikłe z niej prawo, pozwalające mu na ingerencję w życie pozakościelne? Bo apostata moim zdaniem trafia poza Kościół na mocy samej własnej decyzji jako wolnego człowieka - decyzji, aby Kościół porzucić. Od tego momentu tak też powinien być przez Prawo Kanoniczne traktowany.

Prof. Zbigniew Mikołejko w Wyborczej:

- To brzmi bardzo surowo i przypomina średniowieczne praktyki wyrzucania poza wspólnotę. Nie jest to wypowiadane wprost, ale symbolika tego rytuału jest taka, jakby odstępująca od Kościoła osoba umarła - wyjaśnia prof. Mikołejko. Podobne rytuały apostazji są odprawiane w Kościele katolickim również w innych krajach.